I jeszcze jedno, producenci lubią dodawać silikon do swoich produktów, ponieważ nie kosztuje to dużo, więc wytwarza się więcej produktów i sprzedaje drożej.
Jeśli nadal wahasz się, czy unikać silikonów, czy nie, to przenieś hipotetycznie na czas przed silikonami, czyli do lat 90. XX wieku. Wtedy nie było silikonów, a pielęgnacja włosów była na dobrym poziomie. Nawet dzisiaj istnieje wiele produktów bez silikonów. Po prostu trzeba się nim trochę zainteresować, a w Internecie znajdziecie wiele bezsilikonowych alternatyw i często będziecie zaskoczeni niską ceną.
Dla zainteresowania, silikony w produktach można zidentyfikować po końcówkach -cone, -thicone, -thikonol, -siloxane lub -silane.
Czasami trudno jest znaleźć produkt bez silikonu, wtedy im mniej, tym lepiej. Ale skąd mamy wiedzieć, czy w składzie jest dużo silikonu? Zgodnie ze światowymi standardami każdy producent w składzie „Składniki” musi wymieniać poszczególne surowce w kolejności malejącej. Jeśli na końcu składu jest silikon, to jest to niewielka ilość. Wręcz przeciwnie, jeśli jest na początku, to produkt zbudowany jest głównie na silikonie i otuli i obciąży włosy.
Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że nawet światowe marki nie mają najmniejszego problemu z „wzbogaceniem” swoich produktów nierozpuszczalnymi silikonami. Nie zawsze to, co drogie, jest dobre dla zdrowia i urody.